środa, 1 czerwca 2011


Nie ma to jak mieszkać we Francji! Nie, nie chodzi mi tu o język czy tradycje liberté, égalité, fraternité. Nie chodzi mi też o wino, bo chyba jestem tępakiem i każde czerwone wino smakuje mi jak czerwone wino, zaś z białym jego rodzajem sprawa, z mojego punktu widzenia, wygląda dokładnie tak samo. Może trochę zazroszczę im serów, bo zawsze, gdy pojadę do żabojadów objadam się nimi do nieprzytomności i nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, że nie zaliczają się one do produktów z gatunku light. Nie zazdroszcze też Francuzom samochodów, bo przecież jak bombowy Citroen, Renault czy Peugeot by nie był to do niemieckiej czy nawet włoskiej konkurencji jest im daleko. 
Choć z tymi samochodami nie jest tak do końca. Bo dziś im trochę zazdroszczę. Właśnie dotarłem do wiadomości, że francuscy dealerzy Renault by móc pochwalic sie jakąkolwiek sprzedażą zaczeli oferować Renault Clio z rabatami dochodzącym do 45%. I choć generalnie mały francuz jakoś szczególnie mnie nie uwiodł to jeśli rabaty na ten model obejmują też wersję R.S. to z chęcią wstąpię w szeregi najbardziej bojaźliwego narodu Europy. Dlaczego?

piątek, 27 maja 2011

Po dłuższej przerwie...

Znów okazało się, że nie samym blogowaniem i motoryzacją człowiek żyje. Wyjeżdżasz na dwa tygodnie na wakacje, po poworcie ogarniasz najważniejsze rzeczy i ani się obejrzysz mija miesiąc.
Po przerwie tekst o klasie C od Mercedesa. Wspominałem w komentsach na blogomotive, że auto to...

Tak, klasa C z przed faceliftingu, więc nie wszystko jest już aktualne, ale co począć, gdy najnowszym wydaniem, które na ulicy na szczęście nie wygląda tak źle jak na zdjęciach, jeszcze nie było mi dane się dłużej przejechać.


czwartek, 21 kwietnia 2011

Koniec z tymi vanami

Pomyśałem sobie, że wrzucę ten tekst szybko. Tak, znowu z archiwum, znowu o vanie. Trzeci raz o tego typu samochodzie w krótkim czasie. Może trochę nudo i prorodzinnie zrobiło się przez to na FinalGear, ale że jest to ostatnie archiwalium o tego rodzaju pojeździe to...i ja i wy będziemy mieć to za sobą. Uff.
          

Prawie każde dziecko w Polsce w mniejszym lub większym stopniu wychowuje się z kultem jednej dyscypliny sportowej  - piłki nożnej. Pal licho, gdy nie znasz podstaw ortografii, wzorów skróconego mnożenia czy stolicy Uzbekistanu. Prawdziwie wartościowym człowiekiem czyni cię umiejętność kopnięcia piłki i wymienienia podstawowej jedenastki drużyny z miasta, w którym mieszkasz. I niekoniecznie dzieje się tak dopóki jesteś w podstawówce.

środa, 20 kwietnia 2011

America, America is wunderbar! Yyy?

W tekscie-tescie o Renault Grand Espace padają słowa "Król Królów". Tak, Chrysler Grand Voyager to mój numer 1 spośród vanów. I to pomimo, że francuska "przestrzeń" jest znacznie lepszym samochodem. 
Ot, taki paradoks, że coś w gruncie rzeczy gorszego jest znacznie lepsze.
Poniżej archiwalny tekst. Z przed roku. Napisany nim wyjechałem na liczący prawie 10000 km road trip dookoła US and A. Aż łezka w oku się zbiera na myśl o Cinnabon i jego słodkości przez którą to niemalże puściłem pawia, nocach na stacjach benzynowych w vanie zaparkowanym pomiędzy real american trucks czy wielogodzinnych podróżach na highwayach bez dotykania pedałów...


piątek, 15 kwietnia 2011

Prowadzenie bloga nie jest jednak takie proste. Tak, żadne tam hop-siup. W końcu decydujesz się na upublicznienie swojej twórczości. A co, gdy przychodzi kryzys, brak czasu, biegunka, zwyczajnie nie chce ci się zabrać za pisanie lub myślami jesteś już na wakacjach?

Na szczęście blog motoryzacyjny zawsze może opublikować test. I tak będzie tym razem. Praktyczne auto - praktyczny test.


środa, 6 kwietnia 2011

W nowych barwach

Zmiany kolorów nastąpiły. No to kolejny tekst z archiwum.


Zastanawia mnie czasami czemu polski rynek muzyczny jest tak mizerny. Czemu tak bardzo media komercyjne promują nie wnoszące nic do muzyki gwiazdki jak Doda czy inne gnioty w stylu Marii jakiejś tam, którą znać mogą tylko czytelnicy Pudelka bo chyba nikt nie słyszał jeszcze jej piosenki. Gdy widzę w telewizorni jak po raz kolejny za super zespół uznawane jest De Mono to w mojej kieszeni nie otwiera się scyzoryk, czy nawet nóź. Moją kieszeń rozrywa maczeta.
Co gorsza jeśli nie przepadasz za twórczością polskich „artystów“, nasze zidiociałe media komercyjne z chęcią zaprezentują Ci brzmienie równie mizernych gwiazdek z zachodu, przez co różnice w ofercie muzycznej rozgłośni radiowych przypominają różnice programowe kandydatów na prezydenta, w których do drugiej tury przechodzą Jarosław Kaczyński i Antonii Macierewicz.


Będzie krótko. Króciutko.

Zmiany, zmiany, zmiany. A tak naprawdę to jedna, choć dwie. Zmieniły się kolory, a raczej pozamieniały miejscami. Zapewne nieliczni i wciąż jeszcze niewierni czytelnicy już to dostrzegli. Było białe na czarnym. Jest czarne na białym.
Blejz napisał, że jak świat światem, księżyc księżycem, a Guttenberg Guttenbergiem pismo zawsze było czarne, a papier biały (a raczej szary, niegdyś przecież dwutlenku chloru nie znali). I co z tego, że FinalGear na monitorze, a nie na papierze! Czytanie to czytanie! No to jest. Bez dyskusji, racji bronienia.Za namową człowieka, który odważył się skomentować ten blog jako pierwszy, kolory zostały zamienione.


Mój blog, ale co tam. Głosu ludu, gdy racjonalny i do przełknięcia, nawet FinalGear jest w stanie wysłuchać. 

środa, 30 marca 2011

Fuszerka

Zastanawia mnie czasem skąd w nas Polakach tak wielka miłość do fuszerki. Każdy z nas spotkał się z nią, gdy fachowiec kładł mu kafelki w łazience, hydraulik naprawiał kran, a mechanik samochód. Partactwo mamy we krwi, nawet gdy budujemy coś za duże pieniądze. W końcu taką autostradę A2 w okolicach Nowego Tomyśla, która do remontu nadała się po 3 czy 4 latach od oddania jej do eksploatacji, czy A4 pod Krakowem, która częściej jest w remoncie niż wyremontowana, budowały poważne firmy za sporą kasę. Zawsze, gdy widzę lub robię coś co jest fuszerką zastanawiam się czy taki Austriak, Szwajcar lub Niemiec są w stanie postąpić podobnie?


wtorek, 29 marca 2011

Dzień numer 2

W drugim dniu istnienia FinalGear miałem nie pisać. Niestety nie wytrzymałem. Tak kupuję, wyolbrzymiającą wszystko, Gazetę Wyborczą, przeglądam portal gazeta.pl oraz nie jem mięsa. Ale do licha, właśnie przeczytałem artykuł, przez który musiałem pouderzać palcami w klawiaturę. A tak naprawdę nie przez artykuł, a przez Unię Europejską.



poniedziałek, 28 marca 2011

Podniecenie blogera

Czy każdego kto ma blog, tak bardzo podnieca jego funkcjonowanie i wrzucanie kolejnych tekstów?

Archiwum nie małe...no to pierwszego dnia  post no 3.




Jeden zdaje się mało.

Ponieważ jeden post dość żałośnie wygląda na blogu, to wrzucam drugi. A co! Archiwum jest, wykorzystać je trzeba.

Tekst z piwnicy, ale jeszcze niezbyt stęchły... 


Pierwszy post, z grubej rury.

Zamiast się rozpisywać o pierwszym poście i założeniach....czytajcie, a zrozumiecie.
Motoryzacja subiektywnie.



Obiecałem sobie, że blog FinalGear założę na długo przed Bożym Narodzeniem 2010, by właśnie na święta móc zacząć publikować. Chciałem sobie sprawić taki mały prezent.  Wam, wam sprawić prezent. Niestety, ostatnio jestem niewyobrażalnie leniwy i do wszystkiego zabieram się tak samo jak Donald Tusk do reformy finansów publicznych. Dlatego też FinalGear można czytać od...marca.